Gęsta mgła, niczym biały puch, przenikła do Konohy i osłabia widoczność, znajdującym się tak ludziom. Młody Uzumaki, kopał bogu winny kamień, przemierzając zatłoczone uliczki. Jego celem była siedziba Hokage. Ludzie patrzyli na niego z pogardą ,, Niby w czym oni są lepsi ode mnie? Nie wybrałem sobie losu jinchuuriki, nikt mnie nie spytał o zgodę. '' pomyślał. Drzwi do gabinetu Hokage były lekko uchylone. Miał już nacisnąć na klamkę ale słysząc swoje imię, cofnął rękę.
- Tsunade-sama dlaczego nie zapisałaś Naruto-kun do egzaminu na juunina? Z jego umiejętnościami nie byłoby, żadnych przeciwskazań.
- To nie jest takie proste Shizune. Naruto jest jinchuuriki. Ledwo awansował na chunnina a o posadzie Hokage to od może tylko marzyć!
Miała już coś dopowiedzieć ale blondyn otworzył szybko drzwi i ze sztucznym uśmiechem podał Tsunade zwój.
- Proszę babciu Tsunade.
- Dobra robota Naruto. Pewnie cieszysz się, że możesz iść już na te imprezę do Sakury? - Spytała z lekkim uśmiechem, zabawnie poruszając brwiami.
- Impreza? U Sakury?
,, A jednak. Najpierw babcia a teraz oni'' pomyślał i w duchu zaśmiał się gorzko.
- To ty nie wiedziałeś?
- Pewnie zapomniała mi powiedzieć. No nic, ja już lecę. Cześć babciu Tsunade, Shizune-neeechan. - Rzucił na odchodne i szybko wyszedł za drzwi. Gdy tylko opuścił pomieszczenie, uśmiech zniknął z jego twarzy. ,, A może oni naprawdę zapomnieli mi powiedzieć? '' iskierka nadzieji zawitała w jego głowie. Idąc do swojego mieszkania, wybrał dłuższą drogę, aby przejść obok miejsca przyjęcia jego koleżanki z drużyny.
- Sakura całe szczęście, że nie zaprosiłaś tego idioty! Zabawa jest przednia!
Lekko podchmielona Ino, oparła się o ramię różowowłosej i wyrzuciła butelka, zapewne z sake, do góry. Kiba, Tenten, Neji i Lee zawtórowali jej, śmiejąc się głośno. Czuł jak łzy zbierają mu się w końcikach oczu. Nie chciał tu być. Wioska za którą kiedyś był oddać życie, straciła dla niego wartość. Wycofał się na pięcie i skacząc po dachach budynków, przeszedł przez mury Konohy nie zauważony.
*********
Wyjął kunai i zacisnął go w ręce, kiedy coś poruszyło się w krzakach. Mogło być to zwykłe zwierzę zamieszkujące ten las albo ninja czychający na jego życie. No cóż, wolał nie ryzykować. Za krzaków wyszła trójka nastolatków, mieli na oko tyle lat co on.
- Kim jesteś?
Do przodu wystopiła dziewczyna o długich czerwonych włosach z czarnymi końcówkami, które związane były w kucyka.
- Uzumaki Naruto, a wy?
- Nazywam się Ise Miyako - Jej ciemno różowe, prawie czerwone oczy zdawały się wypalać w Naruto dziurę. - A to jest Sakamichi Shuurei oraz Hiro. Bliźniaki.
Nawet jeśliby nie wspomniała, że są bliźniakami, każdy sam by się domyślił. Te same szaro-białe włosy i jasna cera. Jedyne co ich różniło to fakt, że Shuurei miała czarne oczy a on niebieskie.
- Co robisz w takim miejscu jak to? W dodatku w środku nocy? - Warknął Hiro.
- Uciekam.
- Gdzie i przed czym? Jesteś przestępco? - Dociekał.
- Nie, nie jestem. - Odparł ostro. - Pewnie jakbym wam powiedział przed czym, to i tak byście mnie nie zrozumieli.
- Matatabi kojarzy jego chakre. - Mruknęła do nich Miyako.
,, Zaraz, Matatabi? Czy ona przypadkiem nie jest...? ''
- Jesteś jinchuuriki. - Stwierdził.
- Ta i co? - Oburzyła się Shuurei, która do tej pory milczała. Z jej odpowiedzi mogło wynikać, że ona też nim jest.
- Też nim jestem.
- Jest taki sam jak my...! - Zapiszczała do swojego brata, niedowierzając.
- Jestem jinchuurikim Isobu, moja siostra jest jinchuurikim Saikena a Miyako Matatabi. Uciekliśmy z wioski i chcemy zamieszkać z daleka od szydzących z nas ludzi. Przyłączysz się?
- Jestem jinchuurikim Kuramy i z chęcią się do was przyłącze.
Uścisnął rękę Hiro i uśmiechnął się szczeże.
- To wszystko ustalone! - Zaklaskał w dłonie. - Jeden jinchuuriki mniej do szukania.
- Zaraz wzejdzie słońce. Powinniśmy już ruszać, Son Goku mieszka w wiosce za tym lasem. - Oznajmiła Miyako, patrząc na niebo które traciłą swoją czerń. Reszta tylko kiwnęła głową w odpowiedzi I ruszyli w ciemny las, a za chwilę ciemność ogarnęła ich całkowicie.
Wioska była położona zaraz nad rzeką. Ulicę były puste. Wszyscy zapewne jeszcze spali.
- Son Goku powinien być tam. - Shuurei wskazała na dom w którym światła nadal się paliły. Naruto w głębi duszy zazdrościł im kontaktu zeswoimi Biju. On jedyne co to znał prawdziwe imię Kyuubiego. Chociaż jak się teraz zastanowić, to nigdy nie próbował go jakoś lepiej poznać. Hiro zapukał w drewniane drzwi, które po chwili otworzyły się z cichym skrzypieniem. W progu ustała wysoka dziewczyna. Jej krótkie brązowe włosy były roztrzepane, tak jakby dopiero wstała, a zielone oczy były lekko przumrużone. Miała na sobie biało halkę. Zapewne przed chwilą jeszcze spała.
- Kim jesteście? - Próbowała zachować powagę, ale jejgłos lekko drżał.
- Jesteśmy jinchuuriki. - Odpowiedział Hiro.
-...Wejdźcie. - Uchyliła drzwi I wpuściła ich do środka.
**********
- Pewnie.
Tsushi Akane - bo tak nazywała się ta dziewczyna - zaraz po tym jak Shuurei powiedziała jej powód ich przyjścia, zgodziła się z nimi opuścić rodzinne strony. Miała jeszcze coś dopowiedzieć ale drzwi otworzyły się z trzaskiem a do pomieszczenia wbiegł zdyszany chłopak. Jego czarne włosy były roztrzepane, a czerwona grzywka wchodziła na jego jasno fioletowe oczy.
- Akane nic ci nie jest? ! Widział...! - Urwał widząc obcych w domu przyjaciółki.
- Kim oni są?
- To przyjaciele Rin.
Tym razem Hiro zabrał głos i wyjaśnił wszystko Mabukiemu. Ten spojrzał tylko na przyjaciółkę i zgodził się kiedy ta kiwnęła głową na tak.
-...Wiem gdzie są Chomei i Kokuo. - Splutł ze sobą palce u ręki i oparł na nich brodę. - Mieszkali niedaleko nas. Ostatnio byłem u nich ale of kilku mieszkańców, dowiedziałem się, że zamknęli ich w celi, bo niby byli niebezpieczni. - Na swoje ostatnie słowa prychnął.
- Musimy iść uwolnić. - Zarządził Naruto. Jego oczy zdawały się płonąć. Wyzywanie i bicie to jedną , ale zamknięcie w celi to była przesada.
- Wyruszymy wieczorem. Dam wam kilka kocy. Musicie się wyspać.
Akane wstała od stołu i ruszyła w głąb mieszkania.
********
Promienie słońca muskały twarz młodego Uzumakiego, który jako jedyny nie spał. Zaraz obok niego leżał Hiro który niemiłosiernie się kręcił, waląc go co jakiś czas w różne części ciała. Nie tylko to nie pozwoliło mu zasnąć. Miyako wykorzystała jego ramię, jako poduszki, zapewne nieświadomie, przez sen, co wywołałą rumieńce na jego twarzy. W duchu modlił się, żeby wszyscy się już obudzili i mogli wreszcie ruszyć w drogę. ,, Za co? '' pomyślał i zdenerwowany poderwał się na równe nogi. Nikt nawet nie drgnął.
- Wstawać! - Krzyknął na co wszyscy poderwali się do siadu.
- Zgłupiałeś?! - Oburzył się Hiro, na co Rin mu zawtórował, patrząc na niego jak na mordercę.
- Aha. Czyli wy wolicie się lenić, kiedy reszta jinchuuriki siedzi zamknięta w celi?.
- Masz rację.
To podziałało na nich jak kubeł zimnej wody. Od razu wstali i zaczęli się zbierać, by po chwili być gotowym do drogi.
- Przed ich celo powinniśmy być zaraz po zachodzie słońca. Ale musimy się pośpieszyć. - Rin spojrzał na położenie słońca i jako pierwszy ruszył w głąb lasu, który wyglądał inaczej niż dzisiejszej nocy.
Tak jak zapowiedział, zaraz po zachodzie słońca zatrzymali się przed niczym nie wyróżniającym się domem.
- Trzymają ich w piwnicy. Akane jako, że jesteś dobra w genjutsu powinnaś iść z Miyako i Shuurei a ja z Hiro i Naruto bedziemy ubezpieczali wejście.
- Okey.
Chłopcy nie cierpliwie wyczekiwali powrotu dziewczyn. Czas dłużył się nieubłaganie.
- Pójdę zobaczyć co z nimi. To trwa zdecydowanie za długo.
Naruto nie czekając na odpowiedz chłopaków, wkradł się do jednego z pomieszczeń. Jak najciszej umiał, przemknął w głąb domu. Zaraz obok schodów na górę, w podłodze była metalowa klapa. Uchylił ją i skoczył na dół. Na dole był tylko wąski korytarz. Blondyn nie mając innego wyjścia, zaczął nim podążać. Na końcu drogi zobaczył jedno cele z grubego kamienia i zdenerwowane dziewczyny.
- Co się stało?
- Nie możemy otworzyć drzwi. Jest na nich jakieś jutsu. - Wyjaśniła mu Akane.
- Coś na to poradzę. Odsuńcie się na bok. - Zwrócił się do dwóch cieni, siedzących na podłodze. Kiedy tylko się odsuneli, przywołał klona. Niebieska kula chakry zaczęła tworzyć się na jego dłoni.
- Rasengan! - Cisnął nim w ścianę, która rozsypała się w drobny mak.
- To było...szybkie. - Zachichotała Miyako.
Omijając stertę gruzu, podeszła do nich wychudzona dziewczyna, trzymając za rękę młodszego chłopaka o ciemnych, blond włosach. Zarzuciła swoje długie, czarne włosy do tyłu i ukłoniła się w ich stronę.
- Dziękuje za ratunek. Nazywam się Matsuri Natsume a to mój brat Jun.
Chłopak ledwo trzymał się na nogach, tak samo jak jego siostra. Jego czarne oczy ledwo się otwierały, tak samo jak zielone odpowiedniczki jego siostry.
- Wejdź mi na barana. - Powiedział w jej stronę, klękając aby ta mogła bez problemu wdrapać się na jego plecy.
- C-co?! - Zapiszczała.
- Ledwo stoisz. Tak będzie szybciej.
Ta tylko kiwnęła w odpowiedzi I niezdarnie złapała się rękami za jego szyję i oplotła nogami jego biodra. Kiedy ta się usadowiła, wziął jej brata na ręce w stylu panny młodej.
- Wracajmy.
Kiedy tylko znaleźli się na górze, strażnicy zwabieni hałasem, otoczyli ich.
- Cholera. - Przeklęła Miyako. - Naruto zabierz ich w bezpieczne miejsce, my się nimi zajmiemy.
- Powodzenia.
Wyskoczył przez otwarte okno na gałąź potężnego drzewa i uciekł w stronę chłopaków. Nie musiał czekać długo na powrót dziewczyn.
- To była łatwizna. - Stwierdziły zgodnie.
- Chodźmy lepiej rozbić gdzieś obozowisko. Tych dwoje ledwo żyję.
••••••••••••••••••••••••
Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc mam nadzieję, że nie jest takie okropne; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz